Całkiem sprytny pomysł. Podoba mi się w nich, oprócz niezaprzeczalnych walorów smakowych, również ich maleńkość- ot takie delikatne cudne gołąbeczki na jeden kęs.
Składniki:
ok. 30 liści buraczanych (tzn. ja tyle miałam, ale można ich mieć ile się chce :) )
200g ryżu niełuskanego
pół szklanki granulatu sojowego
trochę siekanego koperku
trochę siekanej natki pietruszki
trochę posiekanego szczypioru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
1 łyżka oleju
sól, pieprz
po szczypcie kolendry, cynamonu, kuminu i kardamonu
Robienie:
Liście zalać wrzatkiem, potrzymać je w nim jakąś minutę i wyciagnąć na sitko.
Ogólnie to takie zblanszowane liście buraków sa przecudowne- przepięknie pachną, są trochę zmiękczone, ale jeszcze zachowały chrupkość- kilka z nich zeżarłam położone na kanapce i to jest świetna dla nich propozycja ;)
W międzyczasie ugotować ryż, granulat zalać wrzątkiem, niech napuchnie.
Zmieszać ryż z granulatem, i dodać resztę składników.
Mąka ziemniaczana jest dla tych, co chcą, żeby farsz, potem po zrobieniu, trzymał się kupy i żeby nie wysypywał się z przekrojonego gołąbka.
Farszem nadziewać liście i zawijać wg ogólnie przyjętej metody zawijania takich rzeczy :)
Układać w naczyniu żaroodpornym, podlać wodą (tak trochę, do cm wysokości) i piec ok. 30 minut w piekarniku.
11 komentarzy:
Pomysł jest genialny! Od jakiegoś czasu jesteśmy z córcią (która jest wegetarianką) wielkimi fankami Twojego bloga ;-) Potrawy z udziałem pokrzyw wzbudziły nasz entuzjazm, gdyż w naszym ogrodzie jest ci ich dostatek ;-) A te gołąbki są po prostu fascynujące!
Ściskam!
Dziękuję :*
Chociaż te gołąbki nie są moim pomysłem :) Ściągnęłam go perfidnie od innych ludzi z netu :) :) :)
Uwielbiam Twojego bloga, jest bardzo inspirujący, jeden z ulubionych :).
Nigdy nie jadłam liści buraka (samych buraków z kolei nie lubię) ale podrzucę pomysł rodzicom, którzy te po prostu wyrzucają!
Pozdrawiam, Cottie :)
Wyglądają apetycznie i pewnie też tak smakowały.
Nigdy nie widziałam liści buraczanych - tak dużych, tylko takie małe - jak do świeżej zupy z botwinki. Gdzie można takie kupić?
One właśnie nie są zbyt duże. Tzn. maksymalnie mają 15 cm długości.
Ja to zrywam na dizałce u moich rodziców. Nigdy nie kupowałam botwinki w sklepie, ale chyba są tam takie większe trochę listki? bo te gołabki z natury muszą być malutkie :):)
Super pomysł! i podziwiam manualne zdolności - malutkie gołąbeczki i to ich zwijanie to nie dla mnie, trzeba mieć do tego talent :)
przepiękne!
dla mnie na razie gołąbki są czarną magią, zwijanie mi nie wychodzi:) a najbardziej lubię te w liściach winorośli...
Na pewno były pyszne ;-)
Uwielbiam gołąbki
Wspaniały pomysł, no właśnie, dlaczego się utarło, że gołąbki są z kapusty? Pozdrawiam :-)
Ostatnio w Dzień Dobry TVN Andrzej Polan mówił, że robi gołąbki na liściu buraka z kaszą perłową, mięsem mielonym i żurawiną. Będę takie na próbę robić.
Đào kho báu chôn cất ở Mỹ
Đường cao tốc Pacific Coast từ Los Angeles đến San Francisco
Các điểm đến không thể bỏ qua khi đến Atlanta
4 cẩm nang du lịch động vật hoang dã ở Mỹ
Hành trình trải nghiệm đài quan sát Griffith USA
Top 3 điểm du lịch ma USA Hoa Kỳ
Alaska, điểm dừng lịch sử trong biên giới cuối cùng
Bí kíp xin visa thành công du lịch Hoa Kỳ
Du lịch Discovery Science Center DSC Hoa Kỳ
Du lịch ngoài trời Shasta Cascades ở California USA
Prześlij komentarz