poniedziałek, 31 stycznia 2011

Kotleciki z pieczarek

Przepis wzięty z wycinka z jakiejś gazety :)  Kotleciki eleganckie, nie rozwalały się podczas smażenia.

30 dkg pieczarek
3/4 szklanki płatków owsianych
2 lyżki margaryny
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 pęczka natki pietruszki (ja dawałam teraz mrożoną)
sól, pieprz, olej
bułka tarta do panierowania

Płatki owsiane ugotować na gęsto, pieczarki pokroić na drobniutką kosteczkę, smażyć na margarynie aż cały płyn odparuje. Połączyć z płatkami, natką pietruszki, mąką ziemniaczaną, solą i pieprzem.
Uformować kotleciki, obtaczać w bułce tartej i smażyć na rozgrzanym oleju.



piątek, 28 stycznia 2011

Ferie i Green Way

Mam teraz urlop feriowy i dlatego nie bywam  w domu. A jak nie bywam, to i nie gotuję. Trochę jeździmy  po okolicy i ludziach :)
Wczoraj odwiedziliśmy Green Way w sąsiednim mieście:




Gulasz meksykański i samosy :)  Ogólnie to bardzo ciężko coś zjeść na mieście, jeśli nie je sie produktów zwierzęcych, naprawdę. To jest to, co bardzo nas denerwuje podczas wyjazdów.
Jeszcze pół biedy, jeśli w mieście jest Green Way, czy coś w tym rodzaju, tam zawsze można cos wybrać, ale jełsi nie ma- katastrofa i głód ;)



Obiecuję,  że już za kilka dni, wróciwszy z wojaży zacznę coś gotować :)

wtorek, 25 stycznia 2011

Coś dla zdrowotności, hihi

Wszyscy moi znajomi lubią myśleć, że ten weganizm to ja tak dla "zdrowotności" uskuteczniam. Tak jak niektórzy jogging, czy jogę ;)

Jest jeszcze coś, co robię, na oko - dla zdrowotności - to lubienie zimna zimą :)

(ale nie robię tego dla zdrowotności, tak samo jak i weganizmowania :P )

Zimową porą, z innymi zimnolubami (z dziurą na plecach - ja):



Na deser, coby blog zachował swój profil - wegański fastfood :)


poniedziałek, 24 stycznia 2011

Śniadanie

Dziś wykorzystaliśmy śniadaniowo naszą przedwczorajszą pieczeń z seitanu. Pokrojona na kanapki smakuje bardzo dobrze :)
Do tego zwykła potarkowana kapusta czerwona i fasolka szparagowa z wody.
Lubię surówki i warzywa prawie niedoprawione. Tylko lekko osolone i z dodatkiem co najwyżej oliwy z oliwek. Czasem moje obiady wygladają, wg moich koleżanek, żałośnie- ugotowana bez żadnych dodatków kasza, niedoprawione warzywa i już, heheh.

Po jakimś czasie sałatka owocowa, na drugie śniadanie, też niedoprawiona :)



sobota, 22 stycznia 2011

SEITAN czyli chińskie mięso

Dziś olbrzymia fotostory- fotoreportaż z mojego mężczyzny robienia seitanu na mój powrót z pracy :)

SEITAN wykonuje się z dużej ilości mąki.

Mąż mój dziś wziął 3 kilo mąki, i zagniótł z niej przy użyciu wody zwyczajne ciasto, jak na pierogi.
Wyszła z tego wielka kula ciasta:

Potem miskę z ciastem podstawia się pod bieżącą zimną wodę, która ma lecieć małym strumyczkiem do miski z ciastem, a człowiek wykonujący to zadanie musi ciągle międlić to ciasto z tą napływającą wodą (ściskać, ugniatać, wylewać białą wodę, nalewać nową, znów kulę ściskać, itd.):


Polega  to na ustawicznym wypłukiwaniu skrobi z ciasta. Póki woda jest biała, to znaczy, że skrobia w tym cały czas jest i trzeba ją nadal płukać. Trwa to dosyć długo, niestety- np. 40 minut i to jest największy minus robienia seitanu.

Kula jest miękka i obleśna, ale stopniowo robi się jej coraz mniej, woda też jakby robi się coraz bardziej klarowna, a glut coraz bardziej żółty:



W końcu woda mimo płukania jest klarowna, glut żółtawy i zwarty w sobie, i na tym kończymy płukanie, czyli najbardziej męczący etap całego przedsięwzięcia:


Teraz trzeba pogotwać kulkę, mniej więcej pół godziny- pozna się, że już czas, po tym, że całość napuchnie przybierając wygląd dorodnego kalafiora. Do wody mozna dodać parę listków laurowych i kilka ziarenek ziela angielskiego.




Po ugotowaniu odsączyć na sitku.



Na dno naczynia do zapiekania można ułożyć marchewewczkę, cebulkę lub co się tam ma:



Natrzeć kulę przyprawami wg uznania ze wszystkich stron- Krzysio użył czosnku niedźwiedziego, pieprzu ziołowego, pieprzu czarnego i sosu sojowego. Przypraw i soli musi być dużo, bo glut jest zupełnie bez smaku i moment nacierania przyprawami jest chwilą decydującą dla dalszego losu potrawy:




Następnie wstawić do piekarnika i piec około 60 minut. Raczej pod przykryciem, dopiero na 10 minut przed końcem odkryć.

I już :D






Jest  to smaczne, naprawdę smaczne-  ma to wygląd rasowej pieczeni, w przekroju  posiada włókna, można kroić na plastry i podawać na chlebie lub do obiadu.
Jest to jednak dość ciężkostrawne, bo to czyste wyciągnięte z mąki białko- cała skrobia poszła pływać do ścieków.




piątek, 21 stycznia 2011

Tofurnik

Chciałam zrobić tofurnik, choć zawsze miałam jakieś dziwaczne wyobrażenie o tym (oczywiscie tylko i wyłacznie wyimaginowane, bo nie wiedziałam, czego sie spodziewać).
Ostatecznie pchnął mnie do tego przypadkowo oglądnięty u rodziców film z Sandrą Bulock "Dwa tygodnie na miłość", w kórym rodzice  głównej bohaterki serwowali przepięknie wyglądające ciasto z tofu :)

Szukałam fajnego przepisu i znalazłam coś, co mi najbardziej podpasowało, na  blogu http://ilovetofu-cb.blogspot.com/
Przepięknie na zjdęciach na tym blogu wyglądał tofurnik z równiutką warstwą czekolady na wierzchu.
No to zrobiłam:

1. Warstwa ciastkowa:
  • 200 g ciasteczek digestive lub innych wegańskich herbatników
  • 5 łyżek wegańskiej margaryny lub tłuszczu kokosowego
(margarynę rozpuścić i wymieszać z pokruszonymi w pył ciastkami, ułozyć na dnie tortownicy)

2. Warstwa masy orzechowej:
  • 3 łyżki masła orzechowego (miałam kremowe)
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 1 łyżka cukru pudru trzcinowego
  • 2 łyżki oleju
  • kilka kropel aromatu waniliowego
(utrzeć mikserem i rozsmarowć na spodzie z ciastek)

3. Warstwa serowa:

  • 500 g naturalnego tofu
  • 1/3 szkl. cukru trzcinowego (najlepiej zmielonego na puder)
  • 1 kopiasta łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
  • 1 aromat waniliowy
  • sok z 1 cytryny
  • 1/2 szkl. mleka roślinnego (miałam gryczane)
  • 1/3 szkl. oleju
  • 2 budynie waniliowe lub 2 łyżki mąki ziemniaczanej
(również wszytko wymieszać mikerem, wyłożyc na pierwsze dwie warstwy. Piec ok.60min.)

4. Warstwa czekoladowej polewy:
  • 6 kostek wegańskiej gorzkiej czekolady
  • 3 łyżki wody
(ropuścić czekoladę w garnczku zanurzonym w drugim rondelku z gotujacą się wodą, dodać do czekolady wodę, wymieszać i rozsmarować na upieczonym tofurniku :) .

No i smakował idealnie :) Nie dziwacznie :)




środa, 19 stycznia 2011

Kofta indyjska

Heheh, potrawa czasochłonna, bo i to tarkowanie, i stanie potem przy garnku  z olejem to ciężka próba  dla mojego pobudzenia psychoruchowego, ale warto  sie poświęcić choćby ze względu na smak, ale też na ilość, która potem załatwia kilka kolejnych posiłków :)
Ale dobre to jest, naprawdę dobre. I zaskakuje.
Ten przepis znalazłam na wegedzieciaku, i zrobiłam. Ale nie myślałam, ża kapusta z mąką może smakować w ten sposób :)

1 średniej wielkości kapustę potarkować na tarce do jarzyn.
Dodać 1,5 łyżki soli, pognieść to trochę, aż po chwili kapusta puści sok.

W tym czasie rozgrzać na patelni olej i na to wsyspać kumin, kurkumę i garam masalę.
(ważne jest, żeby przyprawy były podsmażone, bez tego kofta nie ma sensu :) )

Wlać olej z przyprawami, dodać kilo mąki i zagnieść dużą kulę.
(kula nie bedzie zwarta i sucha, jak np. ciasto drożdżowe, nie nie- będzie taka troche lepka, ale to nic).
Robić małe kulki wielkości mandarynki, może ciut mniejsze, i rzucać na rozgrzany olej.

Z tego przepisu wychodzi ponad sto kul, a nawet ponad sto pięćdziesiat.



poniedziałek, 17 stycznia 2011

Pierożki mojej mamy- ze szpinakiem i kaszą gryczaną

Będę tu wstawiać nie tylko własne wyroby, ale również wegańskie podarunki przywiezione od mojej mamy, która zawsze angażuje się w moje pomysły na życie :)
Choć sama niestety je mięso, potrafi wymyślić tak świetne udoskonalenia i pomysły jak jakiś przepis przerobić na wegański, że kocham ją za to jeszcze bardziej :)
Tak więc jako pierwszy przepis na tym blogu będą pierożki mojej mamusi, które wczoraj w ilości hurtowej przywieźliśmy do domu :)

Ciasto:
1kg mąki pszennej lub mieszanej pszennej i żytniej  razowej
woda wg potrzeb
(mąkę mieszamy  z wodą i zagniatamy zwyczajne ciasto na pierogi)

Farsz:
40dkg kaszy gryczanej ugotować, dodac szpinak mrożony i podsmażoną cebulkę , łyżkę mąki ziemniaczanej,  żeby farsz trzymał się ściśle w pierogu, sól, pieprz i jeśłi ktoś luibi, to inne przyprawy.
Moja mama dała tylko sól i pieprz i efekt jest nieziemski.