środa, 19 stycznia 2011

Kofta indyjska

Heheh, potrawa czasochłonna, bo i to tarkowanie, i stanie potem przy garnku  z olejem to ciężka próba  dla mojego pobudzenia psychoruchowego, ale warto  sie poświęcić choćby ze względu na smak, ale też na ilość, która potem załatwia kilka kolejnych posiłków :)
Ale dobre to jest, naprawdę dobre. I zaskakuje.
Ten przepis znalazłam na wegedzieciaku, i zrobiłam. Ale nie myślałam, ża kapusta z mąką może smakować w ten sposób :)

1 średniej wielkości kapustę potarkować na tarce do jarzyn.
Dodać 1,5 łyżki soli, pognieść to trochę, aż po chwili kapusta puści sok.

W tym czasie rozgrzać na patelni olej i na to wsyspać kumin, kurkumę i garam masalę.
(ważne jest, żeby przyprawy były podsmażone, bez tego kofta nie ma sensu :) )

Wlać olej z przyprawami, dodać kilo mąki i zagnieść dużą kulę.
(kula nie bedzie zwarta i sucha, jak np. ciasto drożdżowe, nie nie- będzie taka troche lepka, ale to nic).
Robić małe kulki wielkości mandarynki, może ciut mniejsze, i rzucać na rozgrzany olej.

Z tego przepisu wychodzi ponad sto kul, a nawet ponad sto pięćdziesiat.



Brak komentarzy: