wtorek, 1 lutego 2011

Po prostu kopytka

Moja mama zawsze akceptuje to, co wymyślę :) Szybko pogodziła się z weganizmem córeczki i zięciulka :) I uważa,  że mało która potrawa musi byc niewegańska.
Kiedy przyjeżdżamy do niej,  robi nam to co zwykle, to co wtedy, kiedy bylismy wegetarianami, tyle, że w wersji czysto roślinnej :)
Przedwczoraj zrobiła nam po prostu kopytka :) Były idealne ::)

0,75 kg ugotowanych dzień wcześniej kartofli zmielić w maszynce, którą powszechnie nazywa się maszynką do mielenia mięsa
0,5kg mąki przesiać przez sitko na stolnicę
3 łyżki mąki ziemniaczanej dodać do kartofli i mąki
I zagnieść ciasto.


Odkrajać po kawałku, rolować, spłaszczać i odkrajać ukośne kopyta :) Gotować :)




2 komentarze:

Anonimowy pisze...

To dokładnie jak u mnie..."Co ty właściwie jesz" plus zgroza na obliczu rozmówcy jest na porządku dziennym....łatwiej uwierzyś w chorobę objawiającą się niejedzeniem mięsa, jajek itd niz przekonać innych kiedy juz padnie słowo "weganizm"...ech...

zenona brzeg pisze...

Aaa, mój mąż często mówi, żeby uniknąc konieczności tłumaczenia się, że jest uczulony na mięso, jajka i mleko. I ta onformacja przyjmowana jest przez ludzi gładko.
Ja wolę jednak mówić prawdę, bo we mnie tkwi misja edukacji nieoświeconego ludu ;)